niedziela, 3 lutego 2013

Powtórne śluby panieńskie

Miałam się nie przejmować problemami innych, zamiast wypełnić to chwalebne postanowienie spędziłam całą noc bezsennie, zamartwiając się. Efektem tego zmartwienia było odnowienie ślubów panieńskich. Sądzę, że oszczędzi mi to w przyszłości łez i dramatycznych gestów w rodzaju palenia sukni ślubnej i wyrzucania obrączki. Niektórzy lubią teatralne gesty mające podkreślić ich odzyskaną wolność. Mam nadzieję, że te prywatne rytuały  pomogą byłej małżonce dojść do siebie. To jednak tylko jedna trzecia historii, która sprawiła, że znów mówię "nigdy, nigdy, nigdy" z zamiarem dotrzymania przysięgi.
Związki, zwłaszcza stałe, nie są dla mnie. Nowe znajomości z płcią przeciwną chyba też nie, skoro tak trudno nie usłyszeć na koniec czegoś o "dwulicowych sukach". Jeszcze się nie narodził mężczyzna, który przyjąłby do wiadomości, że może istnieć kobieta, która nie chce nawet słyszeć słowa "kocham" ani nawet "lubię" z tą szczególną intonacją sugerującą, że chciał powiedzieć coś innego. Najwyraźniej taki mój los. Staram się dawać tyle samo, ile biorę. Nie wiem czy mi się to udaje, ale czy to powód do oskarżania mnie o dwulicowość i zakłamanie?
To nie miał być blog prywatny z łzawymi historiami. Mam nadzieję, że wybaczycie mi to jednorazowe wynurzenie.

4 komentarze:

  1. Ślub to taka formalność. Papierek. I to jeszcze bardzo łatwe do zerwania. Też kiedyś myślałam, że się nie nadaję do stałego związku, bo mam raczej dziwny charakter, poza tym cholernie ciężko ze mną wytrzymać na dłuższą metę. Ale okazało się, że się przeliczyłam. A może po prostu trafiłam na dobrą osobę? W każdym razie też nie uważam, że kobita musi mieć chopa, żeby była szczęśliwa, więc rozumiem Twoje postanowienie.

    A nieprzejmowanie się problemami ludzi jest trudne. Nie dla wszystkich, rzecz jasna. Czasem żałuję, że nie da się przeprowadzić operacji wycięcia empatii, bo moja mnie momentami dobija.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biedactwo :( Tak, czasami trzeba się wyżalić, nawet ja na swoim blogu miałam taki dzień. Pocieszę cię, że ja już dawno dałam sobie spokój z facetami - nie potrzebuję niczyjej łachy, że ktoś tam będzie mnie "kochał", ani "chodzenia" z kimś na pokaz, żeby rodzina była zadowolona. Jest tyle piękniejszych rzeczy na świecie, tyle przyjaciół i tyle samotnych wyzwań, przecież wiesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bońć dzielna. *Elokwentny hien.* Wspieramy w postanowieniu. Związki są przereklamowane.

    A nieprzejmowanie się jest łatwe. Powinnaś raczej sobie życzyć niechęci do pchania nosa w owe problemy, bo jak przejmować się nie będziesz, ale wplączesz się ze zwykłej ciekawości i podejścia "jak mogę pomóc, to co mi szkodzi", to też nie będzie dobrze x>

    OdpowiedzUsuń
  4. Już wiem, dlaczego wynurzenia tak często pojawiają się w internecie... Dla komci! No to odpowiadamy... a żeby było po hermiowemu to od końca....

    Z ciekawości nigdy nie pcham nosa w cudze sprawy.

    Oj, wiem, mnóstwo wyzwań przede mną.

    Byłabym chętna na operację wycięcia empatii, szkoda, że jest niemożliwa.

    Wolę: "Jak liść i kwiat, co każdej kropli
    Barwny potrafią nadać sens
    Nauczę się przemieniać w złoto
    Kielich goryczy mdłej"

    OdpowiedzUsuń