czwartek, 28 listopada 2013

Siedem grzechów głównych fanfikowca według Hermi

Siedem grzechów głównych fanfikowca” jest listą czysto subiektywną, stworzoną w oparach fanowskiej frustracji. To nie jest artykuł. 

1.Niedbalstwo

Grzech główny przeciwko czytelnikowi i literaturze ogólnie. Nie ma cięższego. Wstawiając coś, co jest niedbale napisane, okazujesz czytelnikowi brak szacunku. Czytelik też człowiek i na elementarną ilość tego surowca zasługuje. 


2. Dynamika alfa/beta/omega

Taaak... Jeśli nie znasz terminów „alfa”, „beta”, „omega”, to jesteś szczęściarzem, który powinien ominąć ten punkt, żeby nie stracić niewinności. 
Świat, w którym ludzie dzielą się na omegi (bez względu na płeć wpadających w „ciepło”co jakiś czas, podczas którego brak „wypełnienia” wręcz boli), alfy (osobniki dominujące) i bety, które można by porównać ze zwykłymi ludźmi, gdyby nie były towarem najmniej porządanym, jest światem podporządkowanym jednej czynności: bezrozumnej kopulacji. I właśnie ta bez rozumność jest powodem, dla którego nie lubię tego rodzaju relacji. Co więcej, dynamika alfa/beta/omega zakłada wyższość alf, co w przypadku, gdy omegą jest jeden z moich ulubionych bohaterów, czyni tekst niezdatnym do czytania. W 99% przypadków, gdy mój ulubieniec jest alfą , zachowuje się jak byk w rui, co także mi się nie podoba. Nie wspominając o rolach płciowych w tej dynamice, które usprawiedliwiają zachowania niezgodne z moją moralnością. 

3. Tagi/ostrzeżenia/opisy

Fanfiki różnią się od tekstów autorskich. Podstawowa różnica polega na tym, że czytelnikami docelowymi są ludzie znający fandom i najprawdopodobniej, skoro zdecydowali się czytać fanfiki, lubiący jakąś jego część. Gusta są różne. Jeden lubi slash bez względu na parę, ktoś inny tylko kilka par lub uważa, że pary powinny być w określonej pozycji, ktoś inny nie lubi czytać opisów gwałtów lub graficznych scen erotycznych w ogóle... AU (alternatywny świat) też nie jest dla wszystkich. Czytelnik ma prawo sam decydować, co chce przeczytać. Brak odpowiednich tagów/ostrzeżeń/opisów sprawia, że boję się sięgać po niektóre fanfiki, a te, które czytam często zaskakują mnie w sensie wcale niepozytywnym. 

4. Mpreg

Nie ma nic dziwniejszego niż facet w ciąży. 


5. Zachowanie bohaterów

Bohaterów już znamy z fandomu, więc ich zachowanie możemy oceniać jako zgodne z kanonem lub nie. Niektóre działania są trudne do oceny i tylko autor orginału mógłby mieć pewność, jak zachowałby się bohater w danej sytuacjiu. Jeśli jednak bohater znany z posiadania cnót wszelakich naglr gwałci pokonanego wroga, czytelnikowi należy się wyjaśnienie, dlaczego w ogóle się to stało. Coś go opętało? W powietrzu unosiła się jakaś substancja chemiczna o dziwnych właściwościach? Bohater nie był wcale cnotliwy, ale ukrywał swoją podłość przed światem? Wyjaśnienie. Jakiekolwiek. Nie można ot tak sobie zmieniać charakteru bohatera.


6. Mary Sue/Gary Stu

Jeśli w tekście pojawia się bohater/bohaterka, który robi wszystko dużo lepiej niż kanoniczni bohaterowie to wiadomo, że na scenę wkroczył właśnie literacki avatar autora fanfika. To mało zabawne, a bywa wręcz żenujące, jak oglądanie czyjejś publicznej mastubacji, w której kanoniczni bohaterowie robią za zabawkę erotyczną. 


7. Piszę, nie czytam

Nie mówię tu o niezytaniu fanfików, ale o czytaniu ogólnie. Nie można robić czegoś, na czym się nie znamy, a jak mamy poznać coś, czego nie widzieliśmy w praktyce? Ktoś, kto nie czyta, nie potrafi pisać, tego nauczyło mnie doświadczenie.

wtorek, 29 października 2013

Nigdy...

...nie mam wystarczająco dużo czasu, aby zrobić wszystkie rzeczy, które chcę zrobić. Brzmi znajomo? Powinno, bo to zdanie ze strony „O mnie” na tym blogu. Niestety to prawda. Mam tyle pomysłów naraz, że żadnego nie mogę skończyć. Może udałoby mi się, gdybym mogła siedzieć przy komputerze przez kilka dni bez przerwy, ale to niemożliwe. Chyba, że wygram milion w lotto.

„Więzy” utknęły w martwym punkcie, bo zastanawiam się, czy powinnam posłuchać Weny, która syczy „Na kolana!” do Lokiego czy zdrowego rozsądku, który uważa, że slavefiki są złe, a poniżanie bezbronnych jeszcze gorsze. Nawet jeśli poniżona ma zostać postać fikcyjna mam opory. Fanfiki, które przeczytałam nie pomagają mi w dokonaniu wyboru. Loki... fani go kochają lub nienawidzą. A ja? Ja kocham Tony'ego Starka, którego Loki wyrzucił przez okno. W głowie mam też wszystkie te fanfiki w których Loki zwycięża. W efekcie mam ochotę zrobić bogu krzywdę.Dużą. Powstrzymuje mnie Marek Aureliusz w wersji angielskojęzycznej „The best revenge is to be unlike him who performed the injury.”

Fangirlizm RedHatMeg trzyma w ryzach moją niechęć do Howarda Starka. Mniej więcej. Wątpię, żeby Meg się ze mną zgodziła. Przynajmniej moja nienawiść nie zapłonęła takim płomieniem, jak ta do Ultora. W przypadku Howarda jestem skłonna przychylić się do opinii, że był dobrym człowiekiem... ale gównianym ojcem. Zdarza się to przecież bardzo często również w naturze.

Cztery rozpoczęte teksty, w tym jeden próbujący udawać artykuł,tysiąc pomysłów w głowie, a czasu mam akurat tyle, żeby w Bazie nie zapomniano o moim istnieniu. I sen. Przynajmniej w chwili obecnej mam czas na sen. Czyli jeszcze nie jest ze mną tak źle. Na przemęczenie mój organizm reaguje gwałtownie, wolę nie być znowu zmuszona do serii bezcelowych badań.


Przejrzałam ostatnio cały blog i posprzątałam tu. Zapuściłam tą moją małą sieciową jaskinię. Znowu znudził mi się szablon. Nie wiem, jak wy ze mną wytrzymujecie, bo ja nie wytrzymałabym z takim blogerem.  

piątek, 4 października 2013

Zakochani są wśród was...

Pomiędzy postami znowu minęło nieprzyzwoicie dużo czasu, ale tym razem mam poważny powód. Zakochałam się. Na zabój. Niestety... jak zwykle nie w żywym człowieku, tylko w postaci fikcyjnej. Bywa i tak. Miłość będzie namiętna, lecz niestety jednostronna, bo Tony Stark nigdy nie odwzajemni mojego uczucia, a ja mam na tyle poczucia przyzwoitości, żeby nie tworzyć Mary Sue.



Za to zaczęłam tworzyć coś zupełnie innego. Slavefic do Avengers. "Więzy"  mają być testem mojej systematyczności, czymś, co weźmie wreszcie w karby Wenę, nałoży jej cugle i zmusi do pracy. Jak na razie nie licząc niewielkiego poślizgu z pisaniem trzeciego rozdziału idzie całkiem nieźle. Mam nadzieję, że tym razem mój zapał nie wyczerpie się po trzydziestu stronach. Trzymajcie za mnie kciuki i łapy.  

poniedziałek, 9 września 2013

Wszyscy się chwalą...

Wszyscy się chwalą okładkami, które dostali z okazji konkursu w Polskiej Bazie Fanfiction, a ja nie. Nie wynika to z mojej niezwykłej skromności ani tego, że moje prace zostały pominięte... Wręcz przeciwnie.

Lullaby wykonała okładkę  do "Pamiętnika Kasandry" a Miryoku do "Nemo". Oto one:



piątek, 8 marca 2013

„Babilońska literatura mądrości”



Książka jest interesująca. Autorka przedstawia tłumaczenia tekstów pochodzących z Mezopotamii. Interpretacja jaką podaje jest krótka i ma raczej naprowadzić czytelnika w świat literatury babilońskiej i skłonić do myślenia niż podać na tacy gotowe wnioski.
Przez Mezopotamię przewinęło się wiele ludów różniących się mową , ale językami piśmiennictwa pozostały sumeryjski i akadyjski. Mówi się zatem o dwujęzyczności piśmiennictwa, ale też „dwujęzyczności” całej kultury mezopotamskiej. W świetle najnowszych badań można przyjąć, że rygorystyczny podział na literaturę sumeryjską i akadyjską nie jest w pełni uzasadniony. Są one wytworem jednej cywilizacji, różnicą jest tylko język zapisu. Książka „Babilońska literatura mądrości” zawiera teksty w języku akadyjskim, ale mówi o etyce mezopotamskiej.
W literaturze Mezopotamii liczne są hymny i modlitwy ( w pewnym sensie są utworami dydaktycznymi, poruszają zagadnienia związane z moralnością ówczesnych ludzi). W „Babilońskiej literaturze mądrości pojawiły się dwa hymny :„Hymn do Ninurty”( sumeryjskiego boga wojny, burzy i rolnictwa) oraz „Hymn do Szamasza”( boga słońca, sprawiedliwości, opiekuna praw). Sumerowie nie studiowali rozwoju świata, bowiem według ich wierzeń, jako stworzony przez bogów jest stały i niezmienny. Babilońska etyka pozostawała pod przemożnym wpływem religii – człowiek był całkowicie zależny od woli bogów.
Unikatowy w literaturze babilońskiej jest tekst „Biedny człowiek z Nippur”. Opowiastka humorystyczna ( lub ballada, bo tak określają ją niektórzy badacze) opisuje zwycięstwo biednego, ale sprytnego człowieka nad człowiekiem wpływowym i zamożnym. W utworze nie zostaje oszczędzony nawet król ( korupcja na wszystkich szczeblach władzy), co pozwala założyć, że utwór powstał w okresie słabości władzy królewskiej. Za zniewagę biedny mści się trzykrotnie, a możny „mógł tylko czołgając się wejść do miasta”. Można z tym powiązać przysłowie znajdujące się w innym rozdziale „ Jeżeli uderzysz mrówki, nie przyjmą ciosu spokojnie, lecz ugryzą rękę tego, co uderzył.” Nawet najmniej znacząca istota może zemścić się za krzywdę.
Polecam tą książkę miłośnikom historii i etyki.

środa, 27 lutego 2013

Dziecięca wyobraźnia i męska ambicja


Ostatni tydzień obfitował w wizyty – zapowiedziane i nie - więc mam się nad czym zastanawiać. Uderzyło mnie to jak łatwo zapomniałam, że dla dziecka szafa może stać się pociągiem, łóżko motorówką, a dywan plażą. Mój powrót do dziecięcego myślenia został wymuszony przez pewnego pięciolatka. Dzieci niosą ze sobą błogosławieństwo wyobraźni. Trudno mi uwierzyć, że ten pięciolatek wyrośnie kiedyś na zbuntowanego nastolatka. Widziałam już ten proces wielokrotnie, wiem, że nie można go powstrzymać, ale żałuję... Gdybym była Faustem krzyknęłabym w zachwycie „Chwilo trwaj!”.
Przypomniałam też sobie, że jeśli w jednym pokoju znajdzie się mężczyzna i niedokręcona śrubka, kobieta będzie musiała szukać odpowiedniego klucza we własnym schowku z narzędziami, bo żaden mężczyzna nie przejdzie obojętnie obok kobiety w opałach, nawet jeśli zagraża jej tylko lekki odchył fotela. Nie powiem... taka troska jest nawet przyjemna, chociaż szkoda, że wizyta nie została zapowiedziana. Miło czasami zwalić na kogoś innego swoje drobne problemy.