wtorek, 29 października 2013

Nigdy...

...nie mam wystarczająco dużo czasu, aby zrobić wszystkie rzeczy, które chcę zrobić. Brzmi znajomo? Powinno, bo to zdanie ze strony „O mnie” na tym blogu. Niestety to prawda. Mam tyle pomysłów naraz, że żadnego nie mogę skończyć. Może udałoby mi się, gdybym mogła siedzieć przy komputerze przez kilka dni bez przerwy, ale to niemożliwe. Chyba, że wygram milion w lotto.

„Więzy” utknęły w martwym punkcie, bo zastanawiam się, czy powinnam posłuchać Weny, która syczy „Na kolana!” do Lokiego czy zdrowego rozsądku, który uważa, że slavefiki są złe, a poniżanie bezbronnych jeszcze gorsze. Nawet jeśli poniżona ma zostać postać fikcyjna mam opory. Fanfiki, które przeczytałam nie pomagają mi w dokonaniu wyboru. Loki... fani go kochają lub nienawidzą. A ja? Ja kocham Tony'ego Starka, którego Loki wyrzucił przez okno. W głowie mam też wszystkie te fanfiki w których Loki zwycięża. W efekcie mam ochotę zrobić bogu krzywdę.Dużą. Powstrzymuje mnie Marek Aureliusz w wersji angielskojęzycznej „The best revenge is to be unlike him who performed the injury.”

Fangirlizm RedHatMeg trzyma w ryzach moją niechęć do Howarda Starka. Mniej więcej. Wątpię, żeby Meg się ze mną zgodziła. Przynajmniej moja nienawiść nie zapłonęła takim płomieniem, jak ta do Ultora. W przypadku Howarda jestem skłonna przychylić się do opinii, że był dobrym człowiekiem... ale gównianym ojcem. Zdarza się to przecież bardzo często również w naturze.

Cztery rozpoczęte teksty, w tym jeden próbujący udawać artykuł,tysiąc pomysłów w głowie, a czasu mam akurat tyle, żeby w Bazie nie zapomniano o moim istnieniu. I sen. Przynajmniej w chwili obecnej mam czas na sen. Czyli jeszcze nie jest ze mną tak źle. Na przemęczenie mój organizm reaguje gwałtownie, wolę nie być znowu zmuszona do serii bezcelowych badań.


Przejrzałam ostatnio cały blog i posprzątałam tu. Zapuściłam tą moją małą sieciową jaskinię. Znowu znudził mi się szablon. Nie wiem, jak wy ze mną wytrzymujecie, bo ja nie wytrzymałabym z takim blogerem.  

piątek, 4 października 2013

Zakochani są wśród was...

Pomiędzy postami znowu minęło nieprzyzwoicie dużo czasu, ale tym razem mam poważny powód. Zakochałam się. Na zabój. Niestety... jak zwykle nie w żywym człowieku, tylko w postaci fikcyjnej. Bywa i tak. Miłość będzie namiętna, lecz niestety jednostronna, bo Tony Stark nigdy nie odwzajemni mojego uczucia, a ja mam na tyle poczucia przyzwoitości, żeby nie tworzyć Mary Sue.



Za to zaczęłam tworzyć coś zupełnie innego. Slavefic do Avengers. "Więzy"  mają być testem mojej systematyczności, czymś, co weźmie wreszcie w karby Wenę, nałoży jej cugle i zmusi do pracy. Jak na razie nie licząc niewielkiego poślizgu z pisaniem trzeciego rozdziału idzie całkiem nieźle. Mam nadzieję, że tym razem mój zapał nie wyczerpie się po trzydziestu stronach. Trzymajcie za mnie kciuki i łapy.