Rzuciłam się na nie. Ekranizacja
różni się od adaptacji tym, że stara się wiernie oddać dzieło
literackie, adaptacja zaś jest "wariacją na zadany temat". Niestety więcej jest adaptacji niż ekranizacji, nad czym boleję, bo kocham książki.
Coraz częściej towarzyszy mi
książkowy kac.
Próbuję przedłużyć przyjemność
przez ponowne czytanie, czytanie fanfików, słuchanie muzyki z
powieścią związanej, oglądanie ekranizacji/ adaptacji... I zdarza
mi się tęsknić za czasami w których porzucałam książkę by
natychmiast sięgnąć po kolejną i nie poświęcać jej
poprzedniczce ani jednej myśli więcej. Teraz zastanawiam się jak
wyszłaby mi recenzja, czy możliwe jest napisanie fanfika, czy jest
już ekranizacja.... Zmieniłam się. Nie wiem jednak czy to zmiana
na lepsze, czas pokaże. Na pewno poszerzyła się lista moich
zainteresowań.
Znam to uczucie, chociaż mi w ostatnim czasie częściej towarzyszy w przypadku seriali. A adaptacje lubię na równi z ekranizacjami, o ile scenarzysty za bardzo nie poniesie wyobraźnia.
OdpowiedzUsuńNiestety wyobraźnia często ich ponosi. Zastanawiam się po co w ogóle płacić właścicielowi praw autorskich książki, skoro w wielu przypadkach wystarczyłoby zmienić imiona bohaterów... Moje zwykłe marudzenie. Marudzę a i tak oglądam kolejne ekranizacje i adaptacje ;)
Usuń